Ciekawy przypadek Antonio Lindbacka

Tegoroczne mecze MRGARDEN GKM-u Grudziądz rozpoczynają się zgodnie z jednym schematem. Pod taśmą staje Antonio Lindback (robił to już w każdym kolorze kasku), popisuje się świetnym startem, pokonuje obu rywali i grudziądzanie po pierwszym biegu mają co najmniej remis (w Toruniu było nawet 5:1). Wiadomo, później jest bieg juniorski i wynik z reguły się pogarsza, ale to już temat na inny artykuł. Wróćmy do Szweda.

W pierwszej serii startów średnia Lindbacka to idealne 3,000 pkt/bieg. Z zawodników, którzy zaliczyli wszystkie spotkania jest jeszcze jeden zawodnik, mogący pochwalić się takim wynikiem. Co ciekawe, jego nazwisko również zaczyna się od „Lind”. Trwają jednak dyskusje czy jest to Szwed, Marsjanin czy Reptilianin, więc pomińmy go w dalszych rozważaniach. Z drugiej strony to, co dzieje się w dalszej części zawodów z Lindbackiem także nadaje się na materiał „Z Archiwum X”.

Brak zwycięstw, punkty uciekające jak wiek Benjamina Buttona, każdy mecz zakończony na ostatnim miejscu. Dlaczego? Próbowałem zapytać o to Szweda po meczu w Toruniu, ale szybko zamknął się w busie. On pewnie też tego nie rozumie.

Sprawdziłem inauguracyjne biegi Lindbacka w Grand Prix 2017, jednak nie znalazłem nic nadzwyczajnego (16 punktów w 12 startach). Imponująco wygląda za to seria Szweda na własnym torze. Obecnie jest to już 11 wyścigów z rzędu, kiedy na dzień dobry pokonywał obu rywali! Ostatnia porażka Antonio w pierwszym starcie przy Hallera 4 miała miejsce 3 lipca 2016 roku, a dokonał tego Martin Vaculik. W trzeciej kolejce tego samego sezonu uczynił to także duet Tai Woffinden – Vaclav Milik. Zobaczymy co w piątek powiedzą na to Krzysztof Kasprzak i Grzegorz Walasek. Dodam tylko, że ten pierwszy wszystkie trzy ostatnie wizyty w Grudziądzu rozpoczynał od 1:5, a drugi czeka na zwycięstwo w PGE Ekstralidze od 50 wyścigów.

Facebook Comments Box