Przełamanie Janowskiego, nudy po świetnym początku

Grand Prix Niemiec rozpoczęło się od świetnej pierwszej serii, w której zobaczyliśmy wiele ciekawego ścigania. Zapowiadało nam to najciekawszą rundę w Teterow w historii, ale niestety dalsza część turnieju nie była już tak efektowna. Polscy kibice mogli przynajmniej cieszyć oko z biało-czerwonego dubletu w finale.

Po czterech wyścigach licznik mijanek wskazywał już 9, więc do pobicia najlepszego wyniku tego toru z sezonu 2016 brakowało 15 wyprzedzeń przez 19 pozostałych biegów. Niestety, po pierwszej serii zobaczyliśmy już jedynie 14 mijanek, więc mogliśmy odnotować jedynie wyrównanie rekordowego wyniku. Wielka szkoda, że tak się stało, bo zwłaszcza biegi nr 2 i 3 pokazały, że tor w Teterow ma spory potencjał.

Niewielkie możliwości do ścigania wpłynęły też na skromne bilanse zawodników na dystansie. Najwięcej na trasie zyskali Artem Laguta (+2, 4-2) i Bartosz Zmarzlik (+2, 3-1), a na dole tej klasyfikacji znaleźli się Martin Smolinski (-2, 0-2) i Emil Sajfutdinow (-2, 0-2). Zawodnicy najczęściej wyprzedzali się podczas rywalizacji o trzecie miejsce (11), a najwięcej, bo 57% akcji, wydarzyło się na drugim łuku.

Na zero na dystansie pojechał Maciej Janowski (0, 2-2), który triumfował w Grand Prix Niemiec. Popularny „Magic” we wcześniejszych turniejach w Teterow nie punktował poza rundą zasadniczą, ale jak już zaczął, to odniósł dwa pewne zwycięstwa. Skuteczności może zazdrościć mu Emil Sajfutdinow, który zaliczył 23 półfinał z rzędu bez zwycięstwa. Po raz pierwszy w tym sezonie tej fazy nie przebrnął Leon Madsen (5/6). Trzeba również wspomnieć o szóstym wyścigu sobotniego turnieju, bo wtedy to pierwszy bieg w tym sezonie wygrał aktualny mistrz świata, Tai Woffinden.

Facebook Comments Box